Fundacja dla Zwierząt | www.argos.org.pl

 

Publiczny problem bezdomnych zwierząt

Problem bezdomnych zwierząt, zwłaszcza psów, z roku na rok narasta. W ciągu ostatnich siedmiu lat stan schronisk podwoił się. Pomimo przepełniania schronisk nie widać zmian w stanie porządku i bezpieczeństwa publicznego. Natomiast pod względem losu tych zwierząt, mamy do czynienia z narastającym stanem katastrofy humanitarnej.

Polska stała się krajem bezładnego hodowania, handlowania, a nawet pokątnego eksportu zwierząt domowych. Państwo nie prowadzi żadnej polityki ograniczenia źródeł nadpopulacji zwierząt, zaniechało elementarnych regulacji co do obrotu nimi. Zamiast tego, uruchomiło mechanizm zarabiania na nielegalnej likwidacji zbędnych zwierząt, oparty na patologii norm prawnych i moralnych, finansowany z publicznych pieniędzy i solidarnie chroniony przez urzędników.

Tu leży główna przyczyna zaostrzania się problemu, bo mechanizm ten wyklucza nie tylko humanitarne środki jego rozwiązywania, ale w ogóle racjonalne podejście do problemu. W raporcie "Hycel 2005" przedstawiamy statystyki, przepisy i praktykę, obrazujące działanie organów państwa, które łącznie można nazwać zorganizowaną przestępczością urzędników wobec bezdomnych zwierząt.

Wbrew nazwie, schroniska dla bezdomnych zwierząt w Polsce są formalnie zakładami likwidacji niepotrzebnych zwierząt, należącymi do branży gospodarki odpadami. Jeśli statystycznie większość przyjmowanych zwierząt oddawana jest do adopcji, to wynika to z danych zasadniczo niesprawdzalnych. Adopcje, imprezy, zbiórki, apele prasowe, itp. pozyskują akceptację społeczną dla schronisk i koją serca publiczności. Dzięki temu, pod pozorem zapewniania opieki w schronisku, można wydawać z budżetów gmin setki złotych na wyłapanie zwierzęcia, o którym często wiadomo z góry, że jest w schronisku skazane na śmierć, o ile w ogóle tam trafi. Gmina płaci bowiem za pozbycie się zwierzęcia a nie opiekę nad nim.

Likwidacja zwierząt w schroniskach dokonuje się na różne sposoby. Jedne nielegalnie uśmiercają zwierzęta by nie przepełniać schroniska i pokazywać publiczności standard, świadczący o dobrej opiece. Inne głośno odżegnują się od celowego uśmiercania, ale zagęszczają zwierzęta tak, że te konają same wskutek zagryzień, chorób i złych warunków. Ustronnie położone schroniska prywatne pozbywają się zwierząt po cichu. Przepisy nic nie mówią o warunkach bytowych zwierząt w schroniskach, ale także – co ważniejsze – o ich losach. Nadzór Inspekcji Weterynaryjnej nad schroniskami jest fikcją, która służy maskowaniu przestępstw.

Praktyka funkcjonowania większości schronisk jest nie tylko okrutna, ale także irracjonalna, bo nijak nie służy rozwiązywaniu problemu. Schroniska same stały się elementem rynku niekontrolowanego rozmnażania i handlowania zwierzętami. Zwierzęta domowe są bowiem towarem oferowanym w nadmiarze i wymagającym zorganizowanej utylizacji, podobnie jak inne przedmioty masowej konsumpcji. Jest to łatwy biznes, bo nie ograniczony żadnymi formalnymi wymogami, nawet podatkowymi. Hodowlą psów na handel zajmują się legalnie nawet bezdomni alkoholicy koczujący na podmiejskich działkach. Wynikającym stąd problemem porzuconych, niechcianych zwierząt, można łatwo obciążyć budżety gmin, w ich części przeznaczonej na usuwanie nieczystości. W ten sposób zamyka się koło zarabiania na zwierzętach domowych.

Są dowody, że jest to celowa polityka państwa wobec problemu nadmiaru zwierząt domowych. Jest ona dokładnym odwróceniem modelu przewidzianego w Europejskiej Konwencji Ochrony Zwierząt Domowych z 1987 r., która przewiduje państwowy nadzór nad całym obrotem tymi zwierzętami, co umożliwia skuteczne zapobieganie bezdomności. Z drugiej strony, przewiduje wyłącznie charytatywny, niedochodowy charakter opieki schroniskowej.

Fundusze publiczne powinny być w pierwszej kolejności przeznaczone na powszechną sterylizację zwierząt domowych w ramach długofalowej polityki ograniczania źródła nadpopulacji.

Hodowla i obrót zwierzętami domowymi muszą być poddane tym samym rygorom, co pozostała działalność gospodarcza, bez obłudy hodowli „amatorskiej” czy też działalności „rolniczej”.

Nikt nie może wyręczyć państwa w ściganiu przestępstw przeciw ochronie zwierząt. Choć głównym powodem bezdomności jest przestępstwo porzucania zwierząt, prawdopodobnie nikt jeszcze nie został w Polsce uznany winnym takiego przestępstwa. Konsekwentnie, państwo musi też wziąć na siebie główny ciężar pomocy ofiarom przestępstw przeciw ochronie zwierząt.

Opieka nad aktualnie bezdomnymi zwierzętami powinna opierać się na dobroczynności i nieodpłatnej działalności pożytku publicznego. Jednak to państwo musi określić normy opieki charytatywnej, wyraźnie oddzielające ją od rynku towarów i usług z jednej strony, a z drugiej od publicznych zadań z zakresu czystości, porządku i bezpieczeństwa – w tym także sanitarno-weterynaryjnego.

Trudno oczekiwać, że konieczna zmiana polityki wyniknie z debat o „prawach zwierząt”, które dotąd skutecznie maskowały praktykę zarabiania na pozorach opieki. Potrzebne jest raczej podjęcie decyzji o podpisaniu Europejskiej Konwencji Ochrony Zwierząt Domowych i konsekwentne dostosowanie do niej przepisów polskiego prawa.